Moja playlista | Harry Potter, La Casa e papel, Problem, Quebonafide, Julia Wieniawa

Moja playlista | Harry Potter, La Casa e papel, Problem, Quebonafide, Julia Wieniawa

 Oj dawno mnie tu nie było. Dużo się wydarzyło w tym czasie, a jednocześnie nic się nie zmieniło. Wciąż pandemia, polityka i to co się dzieje ostatnio w Polsce jest porostu tak dołujące...


Dlatego wróciłam tu dzisiaj aby cofnąć się do mojej smutnej playlisty i wtedy zrozumiałam jak fajnie jest póżniej wrócić do tego co się kiedyś słuchało ! Więc zacznijmy :


Harry Potter


O tak ! Jestem ogromną fanką Harrego 💖 I śmiałam nawet ostatnio stwierdzić że dla mnie pojawienie się Harrego na Netflixie było najpiękniejszym momentem w 2020. Nie pytajcie....


Ta świąteczna muzyka uspokaja mnie ale też wprowadza powolutku w świąteczny klimat, który mam nadzieje nie zostanie przez nic zniszczony. Kocham ten okres ! A muzyka z Harrego rządzi !

Bella Ciao



No dobra, Dom z papieru też kocham, ogromnie. Piosenka Bella Ciao leci u mnie przynajmniej raz dziennie, najczęściej zapętlony remis 3 godzinny. Tak bardzo kocham

Problem


Problem to z kolei jeden z moich ulubionych ostatnimi czasy wykonawców. Uwielbiam każdy tekst, muzykę, no wszystko. Najlepiej słucha się w samochodzie !






Quebonafide



Kolejny bardzo refleksyjny numer. Uwielbiam ten klimat ale też przekaz !

Julia Wieniawa


Julka zachwyciła i przekonała mnie do siebie tą piosenką <3 i tym teledyskiem


 Ale bardzo podoba mi się także jej wersja Hot16challenge



Mam nadzieję że przesłuchacie mojej listy :)
Dodajcie także coś od siebie !
Polecenia serialowe - Odkrycia izolacji

Polecenia serialowe - Odkrycia izolacji

Ostatnio miałam bardzo dużo czasu w związku z czym przeznaczyłam go w głównej mierze na seriale. Zaczęło się oczywiście od powtórki moich ulubieńców czyli Skazanego na Śmierć ( swoją drogą oglądałam go już na pewno dwadzieścia razy) oraz Pamiętników Wampirów. Znalazłam jednak  trochę czasu na nowości.



Netflix

Przyznaję że to moja ulubiona platforma streamingowa, regularnie od kilku lat wykupuję dostęp za wyjątkiem kilku miesięcy. Nie było wtedy seriali dla mnie, a ja miałam też dość ograniczony czas.  Po za tymi małymi przypadkami, Netflix jest w moim życiu już właściwie na stałe. Uwielbiam oglądać filmy i seriale, jednak to zdecydowanie seriale są dla mnie najważniejsze i to je częściej oglądam. Mam swoich ulubieńców, oprócz Skazanego na Śmierć czy Pamiętników Wampirów, uwielbiam też Breaking Bed, Zadzwoń do Saula, czy Grace i Frankie. Ale to na pewno nie wszystko. Bardzo lubię też seriale po za Netflixem, kiedy byłam dzieckiem uwielbiałam 13 posterunek, Kryminalnych, Twarzą w Twarz, Odwróconych czy 39 i pół. Ale dziś nie czas na ulubieńców a na nowości.

Unortodox

To zdecydowanie jeden z pierwszych izolacyjnych seriali, przy najmniej u mnie. Serial wciągnął mnie właściwie od pierwszego odcinka, choć ma ich bardzo nie wiele. Jest to mini serial z zaledwie czterema odcinkami które tak szybko zlatują...

Główną bohaterką jest młoda dziewczyna o imieniu Esty, która postanawia uciec z ultraortodoksyjnej społeczności żydowskiej. Przenosi się w tym celu do Berlina gdzie zmierza się z zupełnie nową codziennością. Nie może jednak do końca uciec od przeszłości.

Bardzo dużo mi ten serial pokazał, nie spodziewałam się wręcz że tak wczuje się w tą historię, byłam zaskoczona tym jak to wszystko wygląda.




Into the night

Kierunek noc, to serial napisany na postawie polskiej powieści Pana Jacka Dukaja "Starość aksolotla". Co ciekawsze producentem wykonawczym jest Tomasz Bagiński który pomagał także w realizacji "Wiedźmina". Jest to belgijski serial którego akcja toczy się głównie w Brukseli, ale mimo to możemy zobaczyć tam znajomą twarz. 

Serial zaczyna się od porwania nocnego samolotu, po chwili okazuję się że to słońce jest ich największym wrogiem i muszą przed nim uciec w mrok.


Jest to zdecydowanie mój ulubiony serial na tej liście i zachęcił mnie do książki. Trzyma w napięciu aż do ostatniego odcinka. Na sezon składa się sześć bardzo krótkich odcinków.


Kalifat

Kalifat to ośmioodcinkowy serial na który składają się historie różnych kobiet, których losy się ze sobą łączą. Planowany jest atak ISIS na Szwecję i tylko razem mogą ich powstrzymać. Serial wzruszający, trzymający w napięciu. Smutny, daje do myślenia. Zdecydowanie dla osób które lubią takie klimaty. Po zwiastun możecie zajrzeć tutaj.


Znaki

Znaki to polski serial, który ma już dwa sezony. Nie dawno pojawił się na Netflixie pierwszy sezon i przepadłam. Lubię seriale kryminalne z polską obsadą.  Serial Znaki jest mroczny, w bardzo fajnym stylu z dobrą obsadą.  Akcja serialu toczy się w województwie dolnośląskim w Górach Sowich. Ginie dziewczyna a wiosce właśnie pojawia się nowy komendant któremu z trudnem przychodzi odnalezienie się w nowej wiejskiej rzeczywistości.




Co teraz ?

Skończyłam kilka dni temu Już nie żyjesz, ale myślę że każdy już gdzieś tam to widział. Trochę zapomniałam już z pierwszego sezonu, ale drugi był naprawdę przyjemny, śmieszny a przede wszystkim rozbawił mnie momentami do łez. Dziś zaczęłam Zakładnika, serial francuski, ale na razie nic więcej nie mogę powiedzieć :) Możliwe że uda mi się go dziś skończyć.


Jak pożegnałam tłustą cerę ? Moje sposoby na walkę ze świeceniem

Jak pożegnałam tłustą cerę ? Moje sposoby na walkę ze świeceniem

Czasy liceum

Będąc jeszcze w liceum miałam okropnie przetłuszczająca się cerę. Szczególnie w strefie T, a moją największą zmorą był mój nos. Był to pewnego rodzaju kompleks. Rano zawsze wyglądałam dobrze, delikatny krem BB, rozsądny makijaż ale zazwyczaj już po pierwszej godzinie lekcyjnej mój nos wyglądał okropnie, cały się świecił, był po prostu tłusty. Nie towarzyszył temu trądzik, nigdy nie miałam z tym problemu, ale już ilość sebum na mojej twarzy była moim koszmarem.

Jako nastolatka nie miałam za dużego budżetu, przynajmniej na początku kiedy jeszcze nie pracowałam. Moja mama bardzo ostrzegała mnie przed używaniem pudru. Sama do dziś go nie używa i twierdzi że to puder jest najgorszy w makijażu. Nie chciałam więc kupywać pudru, za to notorycznie kupowałam kremy matujące i nakładałam je kilka razy dziennie, twierdząc że pomoże. Stosowałam też toniki antybakteryjne i żele przeciwtrądzikowe. Nie miałam pojęcia o pielęgnacji !

Mąka ziemniaczana

Pewnego dnia wpadłam na post o zastosowaniu minimalnej ilości mąki/skrobi ziemniaczanej jako pudru. I tak się właściwie zaczęło. Mąka ziemniaczana jako pierwsza bardzo zredukowała ilości sebum na moje twarzy. Odstawiłam więc kremy matujące i zrozumiałam że one tylko pogarszały stan mojej cery.

Im bardziej starałam się ją zmatowić, tym bardziej się wysuszała i wydzielała jeszcze więcej sebum. Zrezygnowałam też z popularnych w tamtym czasie toników alkoholowych, ograniczyłam używanie mocnych żeli. Przeszłam na łagodną, nawilżającą pielęgnację. To był strzał w dziesiątkę ! W połączeniu z mąką ziemniaczaną moja twarz stała się w końcu normalna. Do dziś wszystko jest pod kontrolą, bardzo dbam o nawilżenie, oczywiście maluję się ale nigdy nie mam potrzeby poprawiania makijażu w ciągu dnia. Kiedy rano nałożę podkład, korektor, puder oraz resztę, wszystko trzyma się doskonalę. Mój makijaż nie wygląda perfekcyjnie, gdzieś tam delikatnie puder się zetrze i widać prześwity, bardzo delikatne błyszczenie. Ale da się żyć, jest to naprawdę w normie i spokojnie mogę powiedzieć że moja cera jest normalna.


Jakie produkty pomogły ? 

Tak jak pisałam wcześniej mąka ziemniaczana, obojętnie jakiej firmy, przesypana do pojemniczka i w minimalnej ilości na twarz to strzał w dziesiątkę. Pomocne były też delikatne toniki. Z tego co pamiętam często używałam hydrolatu z róży macedońskiej, ale też różnych toników z Ziaji, które do tej pory bardzo lubię. Co do kremów to polubiłam krem Oillan, które kiedyś pojawiły się już w jakimś poście. Jako nawilżacz dobrze sprawdził się u mnie też żel aloesowy oraz kwas hialuronowy z formie żelu. Ale o pielęgnacji twarzy tak dokładnie pisałam już tutaj. Post napisałam co prawdą dwa lata temu. Cel pozostał ten sam, jedynie produkty trochę się zmieniły. Jeżeli chcecie poczytać o aktualnej pielęgnacji albo jakieś porównanie, dajcie znać w komentarzach !

Koronawirus - jak przetrwać okres izolacji - moje doświadczenia

Koronawirus - jak przetrwać okres izolacji - moje doświadczenia

Pewnie zastanawiacie się teraz dlaczego tak późno ? Przecież w izolacji jesteśmy już od miesiąca... A restrykcje zostają już powoli znoszone. No właśnie, powoli. Wciąż większość czasu spędzamy w domach, dlatego też chciałabym się z Wami podzielić moim doświadczeniem 😊

Początki

Początki były bardzo ciężkie, zresztą pewnie każdy gdzieś tam w głębi serca czuł strach o zdrowie, o z swoich bliskich, o dalsze życie czy nawet fundusze, prace. Na codzień zajmuję się usługami i niestety moja firma musiała zostać " zawieszona", zamknęliśmy biznes już ponad miesięcy temu...
Zostałam bez zajęć, bez obowiązków, bez jakiegokolwiek sensu. Tak naprawdę wszystko miało dopiero się zacząć i przynosić dochody. To był naprawdę trudny okres. Starałam się znajdować co raz to nowsze pomysły na zagospodarowanie sobie czasu. Ba, ja nawet próbowałam znaleźć nową pracę, aby przetrwać najgorszy okres, niestety nie wszystko było po mojej myśli.

Zasiedzenie

Spędzałam cały ten okres w czterech ścianach, bałam się wyjść, czułam obawę. W pewnym momencie oglądałam wszystko jak leci, Netflix stał się moim najlepszym przyjacielem. Gdyby ktoś się mnie w tamtym momencie zapytał o nowości na Netflixie, wiedziałabym wszystko. Oglądałam co najmniej 3 filmy dziennie, dodatkowo seriale. Zero ćwiczeń, zero motywacji. Czułam jak przybywa mi centymetrów bo miałam zdecydowanie za mało ruchu. I nawet włosów nie myłam, bo po co przecież i tak będę siedzieć w domu, tak to sobie tłumaczyłam.




Powrót

Kiedy nie miałam już co oglądać, postanowiłam wrócić do mojego ulubionego serialu, takiego którego oglądałam już co najmniej 20 razy - "Skazany na śmierć" - Możecie się śmiać, ale to dzięki niemu zaczęłam coś robić ! 😆 Zaczęło się od ćwiczeń, następnie zaczęłam robić listę rzeczy do zrobienia, rzeczy które są zaległe, i które muszę uzupełnić w firmie. A to nowa grafika menu, a to dokumenty do księgowej. A w tle dalej Skazany na śmierć 😅 Dzięki liście dostałam motywacji. A wykreślanie rzeczy z listy jeszcze bardziej mnie motywuje, dlatego też piszę tego posta, on też był na liście.


Koniec

Wciąż czuje obawy przed wychodzeniem z domu, nie wiem skąd się to wzięło, ale na zewnątrz czuje się bardzo dziwnie, na szczęście odnalazłam swój spokój w serialu. I na ten moment mogę powiedzieć że nie tylko w jednym. Od kilku dni oglądam też Pamiętniki Wampirów, miło wrócić do starych czasów. Nie mogę się doczekać powrotu do pracy, do wyjść z przyjaciółmi, spotkań z rodziną. Oglądanie moich ulubionych seriali bardzo mnie motywuje, tak samo jak codziennie ćwiczenia, robię te które lubię najbardziej, które sprawiają mi przyjemność. Doceniam ten spokój i czas który nagle zwolnił ale mam nadzieję że już niedługo wrócimy do naszego w miarę normalnego życia, oczywiście w miarę możliwość.💜
Będę walczyć o centymetry !

Będę walczyć o centymetry !

Pewnie pamiętacie stare posty w których testowałam różne wcierki czy napoje które miały powstrzymać wypadanie włosów czy spowodować ich większy wzrost. Testowałam kilka rożnych rzeczy, ale nigdy nie miałam wielkiego parcia na porost włosów. Wprowadzę też na pewno   suplementy,  ale w pierwszej kolejności chciałabym Wam przedstawić armię do spraw specjalnych.

Oleje


Myślę że to one najbardziej mi pomogą. Na skalp będę używać na przemiennie olejku pieprzowego z Fitomedu w bardzo fajnej formie (konsystencję ma trochę jak masło) z olejkiem łopianowym z Green Pharmacy ze skrzypem polnym. Nie będę też zapominać  o pillingu skóry głowy, który odgrywa tu bardzo ważną rolę. Na zdjęciu zdecydowanie zabrakło olejku Sesa, on też mi na pewno pomoże.

A co na długość : 

Na długość będę stosować oleju musztardowego na rożne podkłady, przypomnę sobie czasy kiedy stosowałam kwas hialuronowy pod olej ale myślę że powrócę też do gliceryny, bo z tego co pamiętam to gliceryna sprawdzała mi się najlepiej.

Szampony


Jeżeli  chodzi o szampony to uważam że odgrywają one bardzo małą rolę, ale szampon gorczycowy Fitomed który zakupiłam jakiś czas temu sprawdza mi się doskonale. Delikatnie myję i pozostawia moje włosy bardzo błyszczące i sypkie. Drugi szampon Fitomedu z Cassią, i Szampony z Planeta Organica, czy Baikal to szampony które będę dopiero testować w zależności od tego czego będą potrzebować moje włosy. 

Odżywki i maski


Odżywki które bardzo lubię, będą mi pomagać w walce o centymetry. Będę je nakładać tylko na długość. Moją skórę głowy ciężko jest podrażnić, ale nie chcę ryzykować. Na kilka minut po myciu będę stosować ich naprzemiennie. Wszystkie są sprawdzone i sprawują się u mnie dobrze.

Suplementy

W tym jest największy sekret. Kilka lat temu stosowałam Calcium pantothenicum. Efekty były niesamowite, dlatego na pewno wrócę do kuracji, ale o tym na pewno pojawi się więcej na blogu.

Warto też wspomnieć że zacznę od podcięcia końcówek, nie zamierzam z niego rezygnować, ponieważ to dzięki niemu jestem tak naprawdę w stanie zapuścić włosy. Nie zapominajmy o tym nawet gdy zależy nam na długości ! Gdy nie podcinamy końcówek przez dłuższy czas i są one zniszczone zaczynają się wykruszać, przez co jeszcze bardziej tracimy na długości.

Niedługo podzielę się efektami 😀 a może nawet przykładowymi pielęgnacjami z użyciem powyższych kosmetyków ? Są jacyś chętni ?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Z życia włosomaniaczki , Blogger